XAVIER
reż. Manuel Mozos, Portugalia, 2002, 95’
dir. Manuel Mozos, Portugal, 2002, 95’
Cópia digitalizada pela Cinemateca Portuguesa – Museu do Cinema
Bilety | Tickets | Bilhetes
Gdańsk, Instytut Kultury Miejskiej
07 września— 16:00
Bilety | Buy Tickets
Warszawa, Kino Muranów
22 czerwca— 18:00
Bilety | Buy Tickets
Łódź, Narodowe Centrum Kultury Filmowej
8 czerwca— 17:00
Bilety | Buy Tickets
Katowice, Kino Światowid
6 kwietnia— 15:00
Bilety | Buy Tickets
Melancholijne, pełne uroku, ale też porażek i rozczarowań portugalskie coming-of-age. Kultowy kinowy debiut Manuela Mozosa w odnowionej cyfrowo wersji reżyserskiej. Choć nakręcony w 1992 roku, w wyniku różnych perturbacji został ukończony dopiero 10 lat później z pomocą Paulo Rochy w roli producenta. Bohaterem filmu jest młody chłopak (Pedro Hestnes), który dryfuje po Lizbonie przełomu lat 80. i 90. i łapiąc się dorywczych prac, miotany emocjami próbuje przetrwać. W dzieciństwie matka (Isabel Ruth) oddała go do sierocińca pod opiekę siostry Luz (Isabel de Castro), tam poznał Hipólito (José Meireles), który został jego najlepszym przyjacielem. Xavier wraca do miasta po odbyciu służby wojskowej i wchodząc w dorosłość, chce nadać swojemu życiu sens.
Podobne historie opowiadane przez Mozosa i innych przedstawicieli jego generacji – Pedro Costę, Teresę Villaverde, Joaquima Sapinho, Marco Martinsa – pokazywały ów mroczny cień, jaki rzucało otwarcie się portugalskiego społeczeństwa na konsumpcjonizm. Tłem dla tej przemiany są anonimowe dzielnice mieszkalne i miejsca pracy, inna Lizbona, nieobecna w ówczesnym kinie, „kinematograficzne miasto lat 60.”, będące hołdem złożonym Zielonym latom Paulo Rochy, którego Mozos był uczniem.
Shot in 1992, but only completed 10 years later, this is Manuel Mozos' “faux” debut film (officially it was When It Thunders, in 1999). Here, we follow Xavier (Pedro Hestnes), who finally returns to Lisbon after compulsory military service. Xavier visits the orphanage where his mother gave him up as a child, surrounds himself with old friends and new acquaintances, trying to settle down and make a life for himself. But... the irreverence of age brings emotions to the surface, and a pending court case haunts him. Mozos’ Xavier is a Portuguese cult film, and also a homage to Paulo Rocha's Green Years, of whom he was a disciple.
Rodado em 1992, mas só concluído 10 anos depois, este é o “falso” filme de estreia de Manuel Mozos (oficialmente, foi ...Quando Troveja, em 1999). Aqui, seguimos Xavier (Pedro Hestnes), que regressa finalmente a Lisboa depois do serviço militar obrigatório. Xavier visita o orfanato onde a mãe o abandonou em criança, rodeia-se de velhos amigos e de novos conhecidos, tentando assentar e fazer vida própria. Mas... a irreverência da idade traz à tona as emoções e um processo judicial pendente persegue-o. Xavier de Mozos é um filme de culto português, e também uma homenagem aos Verdes Anos, de Paulo Rocha, de quem foi discípulo.
Stopka | Credits | Ficha técnica
Manuel Mozos
scenariusz | screenplay | argumento
Manuel Mozos, Jorge Silva Melo, Manuela Viegas
zdjęcia | cinematography | direção de fotografia
José António Loureiro
montaż | editing | montagem
Nuno Carvalho, Pedro Filipe Marques, Manuel Mozos
muzyka | music | música
Mariana Ricardo
Pedro Hestnes, Cristina Carvalhal, José Meireles, Sandra Faleiro, Canto e Castro, Isabel de Castro, Isabel Ruth
producent | producer | produtor
Paulo Rocha, João Pedro Bénard
produkcja | production | produção
Rádio e Televisão de Portugal (RTP), Suma Filmes
nagrody | awards | prémios
Entrevues FF 2003 – Grand Prix (specjalne wyróżnienie); Coimbra Caminhos do Cinema Português 2004 – najlepszy film
Manuel Mozos
Wybrana filmografia | Selected filmography | Filmografia
1999 - Censura: Alguns Cortes
1999 - ...Quando Troveja | When It Thunders
2002 - Xavier
2008 - 4 Copas
2009 - Ruínas | Ruins
2014 - Cinema: Alguns Cortes - Censura II
2015 - Cinema: Alguns Cortes - Censura III
2017 - Ramiro
2019 - Sophia, Na Primeira Pessoa
Krytyka | Critics | Crítica
Julia Palmowska: Festiwal otworzył pokaz Zielonych lat Paulo Rochy. Często określa się ten film jako początek kina portugalskiego w tej formie, w jakim znamy je dzisiaj. Zgadzasz się z tą opinią?
Manuel Mozos: Zielone lata to faktycznie szczególny film w historii portugalskiego kina. Początek czegoś nowego. W tamtym czasie było kilku reżyserów, którzy próbowali iść na przekór współczesnym, choćby Oliveira. On miał jednak wtedy dużo problemów. Zrobił zaledwie jeden pełny metraż w latach 40. – Aniki Bóbó, potem na przełomie 50. i 60. trzy krótkie metraże: O Pintor e a Cidade, O Pão i A Caça. Dopiero dwadzieścia lat po pełnometrażowym debiucie udało mu się nakręcić Acto da Primavera, taki jakby dokument o tradycyjnych procesjach na północy Portugalii. Manuel Guimarães, twórca o mocno neorealistycznym podejściu, też się wyróżniał, ale i on nie uniknął problemów przy produkcji. Był Dom Roberto Ernesto de Sousy, Pássaros de Asas Cortadas Artura Ramosa, ale żaden nie zaproponował czegoś tak rewolucyjnego jak Rocha. Równać mogły się z nim wtedy chyba tylko filmy Oliveiry czy Belarmino Fernando Lopesa. One naprawdę były początkiem czegoś nowego.
Julia Palmowska: O Zielonych latach mówi się też w kontekście historii portretowania Lizbony na ekranie i można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że nie da się już zrobić filmu o stolicy bez odwołania do Rochy. Czy to prawda?
Manuel Mozos: Trudne pytanie. Dziś miasto jest zupełnie inne, ale poczucie tego 1963 roku zostało w pamięci. Patrzysz na to, jak zmienia się architektura miasta na przestrzeni tych dekad. Paulo Rocha uwypuklił kontrast między nowoczesną częścią z tą starą Lizboną, jej rolniczym wydaniem. Widzimy krajobrazy, a w tle kadru nowe budynki. Miasto zaczyna się rozrastać, rozwijać. Bardzo lubię, jak Rocha pokazuje przestrzenie codziennego życia: bary, kawiarnie, miejsca, w których ludzie się spotykają i rozmawiają, odczuwając pewien wstręt w stosunku do reżimu, próbują się dopasować. Grany przez Ruia Gomesa Julio przyjeżdża do miasta, żeby rozpocząć nowe życie. Jego wujek z powodu czasu, który tam spędził, jest już przystosowany, ale okazuje się, że chłopak jednak nie pasuje do tego świata. Jaką to paralelę tworzy z jego relacją z Ildą, jak próbuje się w obu tych sprawach wpisać w pewien schemat? W obu ponosi porażkę.
Myślę, że wszyscy portugalscy reżyserzy, nawet najmłodsi, doceniają sposób myślenia w tym filmie, to, jak portretuje bohaterów. Pewna wolność Paulo i jego ekipy w czasach reżimu, bardzo nowoczesne podejście jak na tamten moment. Większość portugalskich filmów z tamtego czasu była jednak nagrywana w studiu. Paulo pokazał, że można zrobić film na ulicach tak dużego miasta, nadając mu kluczowe znaczenie dla fabuły.
Julia Palmowska: Skoro mowa o kształtowaniu tożsamości, pora na tradycyjne wyświechtane pytanie, którego nie mogę nie zadać, biorąc pod uwagę, ile zaskakujących odpowiedzi na nie można usłyszeć. Manuel Mozos i kino – jak to się zaczęło?
Manuel Mozos: W Portugalii kino portugalskie nikogo za bardzo nie obchodzi. Przed nauką w lizbońskiej szkole filmowej nie za bardzo myślałem o nim jako o jakiejkolwiek zawodowej możliwości. Pewnego dnia zobaczyłem ogłoszenie o tym, że przyjmują aplikacje do szkoły i pomyślałem: czemu nie? Studiowałem wtedy historię, która mało mnie jednak obchodziła, więc zmieniłem kierunek. W tamtym momencie sam nie wiedziałem za dużo o kinie portugalskim. Bardzo lubiłem Belarmino. Widziałem go, kiedy miałem 12, może 13 lat. To było ciekawe doświadczenie zobaczyć film o mieście, w którym mieszkam, o człowieku, którego znam. Ta bliskość ekranowych wydarzeń naprawdę mnie dotknęła. Widziałem potem trochę filmów zagranicznych – francuskich, amerykańskich, ale to była fikcja. Belarmino sprawił, że pomyślałem o kinie w inny sposób.
Zielone lata zobaczyłem dopiero na studiach. Na drugim roku poznałem Paulo Rochę, ponieważ wrócił wtedy do Portugalii z Japonii. Był wtedy moim nauczycielem. Kiedy go poznałem, widziałem już Zielone lata i Mudar de Vida. Inteligentny gość, ale i niesamowicie szalony. Ciekawy i intrygujący. Zawsze spodziewaliśmy, że może się zachować dziwnie, jakoś zabawnie. Bardzo ważny człowiek w moim życiu. Miałem szansę pracować jako asystent i montażysta przy jego filmach. Bez niego nie skończyłbym Xaviera i jestem mu za to niezwykle wdzięczny. Cieszę się, że mogłem z nim pracować.
Cały wywiad został opublikowany na portalu Pełna Sala