CHWAŁA
FILMOM KRĘCONYM W PORTUGALII
THE GLORY
OF
FILMMAKING IN PORTUGAL | A GLÓRIA DE FAZER CINEMA EM PORTUGAL
Polska Premiera
reż. Manuel Mozos, Portugalia, 2018, 16'
dir. Manuel Mozos, Portugal, 2018, 16'
Bilety | Tickets | Bilhetes
Gdańsk, Instytut Kultury Miejskiej
+ KLUB NICOŚĆ - JESTEM NIKIM
13 września— 19:00
Bilety | Buy Tickets
Warszawa, Kino Muranów
+ KLUB NICOŚĆ - JESTEM NIKIM
28 czerwca— 20:00
Bilety | Buy Tickets
Łódź, Narodowe Centrum Kultury Filmowej
+ KLUB NICOŚĆ - JESTEM NIKIM
14 czerwca— 19:00
Bilety | Buy Tickets
Katowice, Kino Światowid
+ KLUB NICOŚĆ - JESTEM NIKIM
12 kwietnia— 20:00
Bilety | Buy Tickets
Śledztwo Manuela Mozosa odsłania rewolucyjne początki kina portugalskiego. Reżyser odkrywa, że stare szpule taśmy filmowej znajdujące się w prywatnym archiwum w Vila do Conde są fragmentami niedokończonego eksperymentu z lat 30. XX w., w który był zaangażowany pisarz José Régio. W tym czasie Régio, gotowy założyć firmę producencką, usilnie poszukiwał kogoś, kto dysponowałby kamerą filmową. Niepowodzenie projektu kieruje go ku przyszłemu mistrzowi kina Manuelowi de Oliveirze, autorowi zrealizowanej w tym czasie symfonii miejskiej, Praca wre nad rzeką Douro.
Manuel Mozos' research reveals the revolutionary origins of Portuguese cinema. The director discovers that old film reels found in a private archive in Vila do Conde are fragments of an unfinished experiment from the 1930s in which the writer José Régio was involved. At the time, Régio, ready to set up a production company, was eagerly seeking for someone with a film camera. The failure of the project led him to the author of the urban symphony produced at the time,Douro, Faina Fluvial, by master Manoel de Oliveira.
A pesquisa de Manuel Mozos revela as origens revolucionárias do cinema português. O realizador descobre que velhas bobinas de fita de cinema encontradas num arquivo privado em Vila do Conde são fragmentos de uma experiência inacabada dos anos 30 em que esteve envolvido o escritor José Régio. Na altura, Régio, pronto a criar uma produtora, procurava ardentemente alguém com uma câmara de filmar. O fracasso do projecto encaminha-o para o autor da sinfonia urbana então produzida, Douro, Faina Fluvial, do mestre Manoel de Oliveira.
Stopka | Credits | Ficha técnica
Manuel Mozos
scenariusz | screenplay | argumento
Eduardo Brito
zdjęcia | cinematography | direção de fotografia
Miguel Ângelo
montaż | editing | montagem
Ricardo Freitas, Tiago Ramiro
muzyka | music | música
Luís Fernandes, Joana Gama
Filomena Filipe, Filipe Lito, Adelaide Maio, José Nobre, António Salgueiro
producent | producer | produção
Miguel Dias
produkcja | production | produção
Agência - Portuguese Short Film Agency
nagrody | awards | prémios
Festival de Cinema Luso-Brasileiro de Santa Maria da Feira 2015 – najlepszy krótki metraż; Doclisboa 2015 – Specjalne Wyróżnienie
Manuel Mozos
Wybrana filmografia | Selected filmography | Filmografia
1999 - Censura: Alguns Cortes
1999 - ...Quando Troveja | When It Thunders
2002 - Xavier
2008 - 4 Copas
2009 - Ruínas | Ruins
2014 - Cinema: Alguns Cortes - Censura II
2015 - Cinema: Alguns Cortes - Censura III
2017 - Ramiro
2019 - Sophia, Na Primeira Pessoa
Krytyka | Critics | Crítica
Kino jest dla młodych. Wywiad z Manuelem Mozosem
Julia Palmowska: Festiwal otworzył pokaz Zielonych lat Paulo Rochy. Często określa się ten film jako początek kina portugalskiego w tej formie, w jakim znamy je dzisiaj. Zgadzasz się z tą opinią?
Manuel Mozos: Zielone lata to faktycznie szczególny film w historii portugalskiego kina. Początek czegoś nowego. W tamtym czasie było kilku reżyserów, którzy próbowali iść na przekór współczesnym, choćby Oliveira. On miał jednak wtedy dużo problemów. Zrobił zaledwie jeden pełny metraż w latach 40. – Aniki Bóbó, potem na przełomie 50. i 60. trzy krótkie metraże: O Pintor e a Cidade, O Pão i A Caça. Dopiero dwadzieścia lat po pełnometrażowym debiucie udało mu się nakręcić Acto da Primavera, taki jakby dokument o tradycyjnych procesjach na północy Portugalii. Manuel Guimarães, twórca o mocno neorealistycznym podejściu, też się wyróżniał, ale i on nie uniknął problemów przy produkcji. Był Dom Roberto Ernesto de Sousy, Pássaros de Asas Cortadas Artura Ramosa, ale żaden nie zaproponował czegoś tak rewolucyjnego jak Rocha. Równać mogły się z nim wtedy chyba tylko filmy Oliveiry czy Belarmino Fernando Lopesa. One naprawdę były początkiem czegoś nowego.
Julia Palmowska: O Zielonych latach mówi się też w kontekście historii portretowania Lizbony na ekranie i można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że nie da się już zrobić filmu o stolicy bez odwołania do Rochy. Czy to prawda?
Manuel Mozos: Trudne pytanie. Dziś miasto jest zupełnie inne, ale poczucie tego 1963 roku zostało w pamięci. Patrzysz na to, jak zmienia się architektura miasta na przestrzeni tych dekad. Paulo Rocha uwypuklił kontrast między nowoczesną częścią z tą starą Lizboną, jej rolniczym wydaniem. Widzimy krajobrazy, a w tle kadru nowe budynki. Miasto zaczyna się rozrastać, rozwijać. Bardzo lubię, jak Rocha pokazuje przestrzenie codziennego życia: bary, kawiarnie, miejsca, w których ludzie się spotykają i rozmawiają, odczuwając pewien wstręt w stosunku do reżimu, próbują się dopasować. Grany przez Ruia Gomesa Julio przyjeżdża do miasta, żeby rozpocząć nowe życie. Jego wujek z powodu czasu, który tam spędził, jest już przystosowany, ale okazuje się, że chłopak jednak nie pasuje do tego świata. Jaką to paralelę tworzy z jego relacją z Ildą, jak próbuje się w obu tych sprawach wpisać w pewien schemat? W obu ponosi porażkę.
Myślę, że wszyscy portugalscy reżyserzy, nawet najmłodsi, doceniają sposób myślenia w tym filmie, to, jak portretuje bohaterów. Pewna wolność Paulo i jego ekipy w czasach reżimu, bardzo nowoczesne podejście jak na tamten moment. Większość portugalskich filmów z tamtego czasu była jednak nagrywana w studiu. Paulo pokazał, że można zrobić film na ulicach tak dużego miasta, nadając mu kluczowe znaczenie dla fabuły.
Julia Palmowska: Skoro mowa o kształtowaniu tożsamości, pora na tradycyjne wyświechtane pytanie, którego nie mogę nie zadać, biorąc pod uwagę, ile zaskakujących odpowiedzi na nie można usłyszeć. Manuel Mozos i kino – jak to się zaczęło?
Manuel Mozos: W Portugalii kino portugalskie nikogo za bardzo nie obchodzi. Przed nauką w lizbońskiej szkole filmowej nie za bardzo myślałem o nim jako o jakiejkolwiek zawodowej możliwości. Pewnego dnia zobaczyłem ogłoszenie o tym, że przyjmują aplikacje do szkoły i pomyślałem: czemu nie? Studiowałem wtedy historię, która mało mnie jednak obchodziła, więc zmieniłem kierunek. W tamtym momencie sam nie wiedziałem za dużo o kinie portugalskim. Bardzo lubiłem Belarmino. Widziałem go, kiedy miałem 12, może 13 lat. To było ciekawe doświadczenie zobaczyć film o mieście, w którym mieszkam, o człowieku, którego znam. Ta bliskość ekranowych wydarzeń naprawdę mnie dotknęła. Widziałem potem trochę filmów zagranicznych – francuskich, amerykańskich, ale to była fikcja. Belarmino sprawił, że pomyślałem o kinie w inny sposób.
Zielone lata zobaczyłem dopiero na studiach. Na drugim roku poznałem Paulo Rochę, ponieważ wrócił wtedy do Portugalii z Japonii. Był wtedy moim nauczycielem. Kiedy go poznałem, widziałem już Zielone lata i Mudar de Vida. Inteligentny gość, ale i niesamowicie szalony. Ciekawy i intrygujący. Zawsze spodziewaliśmy, że może się zachować dziwnie, jakoś zabawnie. Bardzo ważny człowiek w moim życiu. Miałem szansę pracować jako asystent i montażysta przy jego filmach. Bez niego nie skończyłbym Xaviera i jestem mu za to niezwykle wdzięczny. Cieszę się, że mogłem z nim pracować.
Cały wywiad został opublikowany na portalu Pełna Sala